Jeśli jesteś tu pierwszy raz to zachęcam do powrócenia do poprzednich części:
4) Droga do wymarzonych włosów - 3 miesiące później.
5) Droga do wymarzonych włosów - 4 miesiące później.
Reszta się nie zmieniła, używam szamponu Head&Shoulders, odżywki Garnier z masłem Karite i eliksiru odżywczego z Loreala.
5) Droga do wymarzonych włosów - 4 miesiące później.
Stan i długość:
Zaczniemy od długości włosów. Nie urosły już za bardzo, bo coraz rzadziej piję pokrzywę. Ich stan jest całkiem dobry, tylko na zdjęciu były już dwudniowe i musiałam użyć suchego szamponu, przez co wyglądały na suche i zniszczone. Specjalnie wysuszyłam, żeby nie falowały się. Po nowej masce są miękkie i błyszczące, w szczególności jak są falowane. Zmieniłam trochę pielęgnację, ale tylko na potrzeby mojego skrętu. Końcówki są lekko porozdwajane, ale trzymają się dobrze :)
Pielęgnacja:
Zasadniczą zmianą jest to, że zaczęłam używać żelu lnianego. Samo go robię. Wystarczy dwie łyżki siemienia lnianego zalać szklanką wrzątku i po jakiś 10 minutach przelać przez sitko do uzyskania tzw. glutka. Po umyciu włosów, wycieram je ręcznikiem i nakładam glutka, a następnie ugniatam je przez jakieś 2-3 minuty.
Godzinę przed myciem spryskuję swoje włosy maską DIY. Znalazłam ją na stronie Anwen. Jest to najprostszy przepis z jakim miałam do czynienia, a działa cuda. Potrzeba nam tylko woda, olej i odżywka. Wszystko mieszamy i spryskujemy. Potem tylko zmywam szamponem, a włosy miękkie i błyszczące.
Reszta się nie zmieniła, używam szamponu Head&Shoulders, odżywki Garnier z masłem Karite i eliksiru odżywczego z Loreala.
Efekty podkreślania skrętu:
Jest już całkiem dobrze i bardzo mi się podoba obecny efekt. Nie są mocno skręcone, a takie pofalowane. Raz wychodzą lepiej, a raz gorzej, ale jestem na dobrej drodze i moje włosy lubią żel lniany, więc mam nadzieję na efekty :)
Zapraszam na następne posty.