niedziela, 28 czerwca 2015

OOTD: Little party never killed nobody.


Jako że w tym roku skończyłam 18 lat, wiadomo że większość moich znajomych też, co wiąże się z wieloma imprezami. Jak pewnie widzieliście na Facebooku, prawie co każdą imprezę dodawałam Wam zdjęcia z moim strojem. Najczęściej było to zdjęcie robione komórką zaraz przed wyjściem, ale akurat wczoraj miałam troszkę więcej czasu, żeby zrobić kilka więcej do dzisiejszego postu :) 


Założyłam czarny kombinezon, który miał bardzo głębokie wycięcie na plecach, przez co był bardzo elegancki. Do tego ubrałam cieliste szpilki i limonkową kopertówkę, która trochę ożywiła strój. Czułam się bardzo dobrze i wygodnie, przez co się wybawiłam :) 


Kombinezon - Medicine
Szpilki - Sala
Kopertówka - Pull & Bear 



 Z makijażu zrobiłam sobie delikatną czarną kreskę i lekko podkreśliłam oko brązowymi cieniami. Na kości policzkowe bronzer, a na ustach jasny błyszczyk.


PODPIS